poniedziałek, 2 maja 2016

Section 9



Nico:
Podczas wspólnego weekendu bardzo zbliżyłem się do tej grupki wariatów. Zrozumiałem, ze każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób i każdy ma jakąś historię. Nie jestem jednym, który tyle przeszedł. Stali mi się bliżsi, więc chciałbym coś o nich opowiedzieć:


Angel Black
Urodziła się w północnej części stanów Zjednoczonych, jednak wraz z matka i młodszym bratem przeniosły się do Nowego Jorku po tym jak okazało się, ze ojciec Angel zdradzał jej matkę.
Na początku nie chciała w to wierzyć, jej ukochany tato zrobił takie świństwo? To właśnie z nim Angel zawsze miała świetny kontakt, gdy tymczasem matka zabroniła jej kontaktu z tym bydlakiem.
To bardzo na nią wpłynęło. Zaczęła się buntować, i ciągle imprezować, kiedy poznała Agnes, która wyciągnęła ją z tego dołka i pokazała, ze ma, na kogo liczyć. Od tamtej chwili stały się nie rozłączne. Teraz Angel już nie upija się notorycznie i da się z nią naprawdę dobrze porozmawiać.


Agnes Smith
 Jest pół polką pół amerykanką.
 




Jej rodzice zginęli w wypadku, gdy miała dziesięć lat. Został jej tylko starszy brat Hiro, który prowadzi klub i uczęszcza na studia. Reszta rodziny ją olała.
Mimo to nie poddała się i zaczęła żyć tak jak dawniej, bowiem jej starszy brat zawsze umiał jej
Pomóc. W każdej sytuacji stał się bardzo troskliwy i wyrozumiały.
Kiedy poznała Angel poczuła, że musi jej pomóc. Od pierwszych momentów poczuła, że będą umiały się dogadać. Miały wiele wspólnego i jakoś ta nić przyjaźni przekształciła się w miłość siostrzaną. Teraz mówią sobie o wszystkim.

Blake Johnson
Jest gejem, palaczem i ćpunem! Uwielbia rockową muzykę i ostry sex! Tyle, ze...Z facetami.
Mimo wszystko jest bardzo mądry i zabawny. W jego towarzystwie nie grozi nuda ( tylko zostanie
Pozbawionym spodni!).
Uwielbia pisać wiersze i robić własną domową pizzę. Przestał interesować się dziewczynami, kiedy jedna z nich zrobiła mu świństwo i poszła do łóżka z jego kumplem.
Hiro(, czyli brata Agnes) poznał na jednej ze szkolnych imprez. Na początku myślał, ze coś z nich więcej będzie jednak teraz wspomina to z uśmiechem. " On zakochany w nim? Nie możliwe".
Blake wiele także wniósł do życia Teneshy Tale i Percy'ego. Nauczył ich szczerości i zaufania do ludzi. Pokazał, co to znaczy rodzina.

Percy Jackson...
On jest...Muszę to powiedzieć, nie podoba mi się to sformułowanie, ale muszę tak to określić.



Jest ideałem! Jest bardzo, bardzo lojalny wobec swoich przyjaciół. Nie wyobraża sobie bez nich


Życia, spędzanie z nimi czasu jest dla niego jak oddychanie.
Wychowuje się tylko z jego matką o ojcu niczego się nie dowiedziałem. Nie wiem, dlaczego.
Uwielbia pływać i grać w piłkę nożną. No i można zapomnieć o siatkówce.
Kiedy się zakocha to kocha całym sobą. Bardzo tęskni za swoim ojcem.
Z dziewczynami poznał się w podstawówce.
Na początku nie pasowała mu przyjaźń z dziewczynami jednak teraz tego nie żałuje.
Od czasu ukończenia gimnazjum na każdą imprezę chodzą razem. Nie ważne, czy jest denna. Oni potrafią ją rozkręcić!


Stali się nie rozłączni. Powiedziałbym coś więcej o Teneshie Tale, ale nie było jej wtedy, jednak to, co wiem z opowieści Percy'ego.
Jest bardzo zabawną czasami upartą i wredną osobą.
Jednak nie można zapominać, że można na niej zawsze polegać. Da porządnego kopa i zmotywuje cię do działania. Nie opuści cię w potrzebie. Jest bardzo zabawna i kocha rysować i tańczyć.
Mieszka wraz z dziadkami, ponieważ jej rodzice byli alkoholikami. Ma do nich żal, ale nie obwinia o swój los, bo poznała ich.

Kiedy nadeszła godzina, gdy miałem wracać do domu poczułem się cholernie smutny i pusty. Miałem ich zostawić. Po tylu godzinach bycia razem? A co jeśli to tylko dobry sen i jutro ich nie będzie?
Znowu będę sam?
Nie zniosę tego. Niegdyś nie uważałem, że przyjaciele są ważnie, teraz wiem, że są potrzebni do normalnego funkcjonowania.
Narzuciłem na siebie kurtkę ę, po czym spojrzałem na moich nowych znajomych.
- Nie obawiaj się tak o wszystko, jasne?- Poprosiła Angel. Pokiwałem głową.- I uśmiechnij się.
- Nie chce iść.
- Przecież nie rozstajemy się na zawsze. Będziemy się jutro widzieć w szkole- potarmosiła mnie po nosie. Zaśmiałem się, kiedy podszedł do mnie Percy.
- Może znowu cię porwę.
- Ty porywaczu- odparłem z uśmiechem, który odwzajemnił.
- I co fajnie było przed nami uciekać?
- Nie.
- Więc nie rób tak więcej.
- Okay...To ja lecę.

**
Po przekroczeniu progu dotarł do mnie głos Grace.
- Nico, kotku gdzieś był przez cały weekend?- Wyminąłem ją. Złapała mnie za ramie i przycisnęła do ściany.
- Nie twój interes! Zainteresuj się Leną.
- Może spać u koleżanki.
- Ma ciebie dość! Dlatego nie wraca. Jesteś potworem- nim się zorientowałem zamachnęła się.
Poczułem okropny i palący ból w policzku. Złapałem się za niego patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Kocie ja...
- Spieprzaj- wyminąłem ją wbiegając po schodach na górę. Zamknąłem za sobą drzwi. Rzuciłem się na łóżko. " Dlaczego ja?!"
- Nico- weszła do mojego pokoju i usiadła na łóżku głaszcząc mnie po ręce.- Kochanie.
- Nie rozumiesz po ludzku? Idź się zbadaj.
- Nie chciałam cię uderzyć.
- Jesteś obrzydliwa! Zmuszasz mnie...
- Nico...Stęskniłam się za tobą.
- A ja za tobą nie-nachyliła się nade mną. Przełknąłem ślinę i odepchnąłem ją.
- Nico słuchaj mnie...Chyba nie chcesz by tato dowiedział się o...
- Mojej orientacji? A Może o cięciu się?
- O tym, że było nam tak dobrze.
- Zmusiłaś mnie!


- Nic mu nie powiem pod warunkiem, że mi ulegniesz.
- I znowu to zrobię? Dlaczego mnie tak nienawidzisz.
- Ciśś- położyła moją rękę na jej klatce piersiowej.- Czujesz jak bije.
- Nienawidzę cię...- Wyszeptałem za nim mnie pocałowała.
Nagle poczułem jej rękę pod moją koszulką. Chciałem coś zrobić.
' Powiem ojcu".
Chciałem zawyć z rozpaczy.
Ściągnęła moją koszulkę, a pocałunki przeniosła na moją szyję.


Znowu nie czułem nic.

Oddawałem wymuszone pocałunki czując jak nie tylko krzywdzę tym ojca...Zdradzam samego siebie.
Swoje postanowienia.

Kiedy nadszedł moment jak większego szczytu krzyknąłem cicho wykończony padając na nią.
Chwile trwałem w rozkoszy, po chwili jednak zrobiło mi się niedobrze.
Sturlałem się z niej.
Grace oddychała szybko, przełknęła ślinę, po czym na mnie spojrzała.
- Postarałeś się.
- Wynoś się!- Rozkazałem. Wzięła swoje ubrania i wyszła.
Tym właśnie się stałem. Śmieciem. Zabawką do seksu!
Jak najszybciej pobiegłem do łazienki wsiąść prysznic. Chociaż i tak wiedziałem, ze będę czuł się brudny. Te wspomnienie...Ono zawsze pozostanie we mnie.

***
Siedziałam z Marceline na werandzie, słuchając jej cichego głosu.
Zadzwonili do niej jej rodzice, z pretensjami. Nawet ja słyszałam jak na nią krzyczą. Było mi jej tak strasznie żal.
Opowiadała jak jej rodzice całe dnie są w pracy, a kiedy pojawiają się w domu tylko robią zakazy i nakazy. Nigdy nie mogła z nimi porozmawiać szczerze.
- To bardzo przykre- wydusiłam.

- Dlaczego oni mnie tak nienawidzą?- Spytała patrząc na mnie załzawionymi oczami. W tym momencie chciałam ją przytulić i pocałować.
- Nie dostrzegają tego jak cię ranią. Oni myślą...Tak mi się wydaje, ze jak będą ci wszystkiego zakazywać, to będzie dobrze.
- Czyli moje uczucia nie są ważne?-Westchnęłam smutno.
-Naprawdę Marceline przykro mi-spuściłam głowę.
- Cieszę się, że tu jesteś-mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Zawsze będę...O ile będziesz chciała-pokiwała głową, po czym położyła ją na moim ramieniu.
- Wygrałaś-zmieniła temat.
- Na to wygląda.
- Jesteś bardzo zdolna machnęłam ręką.
- Wcale, że nie-roześmiała się.
-Jesteś cholernie uparta.
- Taka się już urodziłam.
- Twój chłopak może być z ciebie dumny.
- Tssa-wyszeptałam patrząc na swoje trampki-Nie mam faceta.
- Taka zajebista dziewczyna-poczułam jak się rumienie.
Dziewczyno czy zdajesz sobie sprawę jak na mnie wpływasz?
- Wracajmy do domku, bo się przeziębisz-szybko zmieniłam temat, wstając. Podałam jej rękę.
Kiedy poczułam jej zimną rękę, przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Miałam jednak nadzieję, że go nie poczuła. Uśmiechnęłam się wymuszanie, po czym otworzyłam jej drzwi do środka.
- Dziękuje- szepnęła nieśmiało wchodząc do środka.

**
 


Obudził mnie cichy głosik. Pomrugałam, kiedy w ciemności zobaczyłam zapłakaną Marcy.

Podniosłam się.

- Co ty tu robisz?- Wyszeptałam ospale, przeciągając się.

- Nie umiałam spać- wyznała speszona- I burza...

- Boisz się?- Nieśmiało skinęła głową.- Już jest wszystko okay. Jak chcesz możemy porozmawiać.

- Nie powinnam, była cię budzić.

- Nic się nie stało. Możemy pogadać- i w tym momencie spojrzałyśmy sobie prosto w oczy. Przełknęłam ślinę, wyglądała tak pięknie z rozpuszczonymi włosami. A jej oczy tak cudownie lśniły...

Zapach truskawek dotarł do moich nozdrzy...Boże ona pachnie truskawkami!

Już się chciałam na nią rzucić, kiedy ona mnie wyprzedziła!

Ręką dotknęłam jej policzka, oddając pocałunek, kiedy...

- Tan pobudka! Pora iść do szkoły!

***


Nico:
Wychodziłem z klasy od biologii, kiedy podbiegła do mnie Angel. Od razu mnie przytuliła.

Wzdrygnąłem się. Znienawidziłem dotyk. Przez Grace.

Odsunąłem się delikatnie od niej.

- Cześć.

Zmarszczyła brwi- Co tam?

- Słuchaj, bo dziś wróciła Tan i mamy bilety ma mecz poszedłbyś z nami.

- Muszę się poczuć-skłamałem.

- Nico siedzenie w domu nic ci nie da.

- Angel serio muszę się pouczyć-wyminąłem ją idąc w kierunku biblioteki.

- No to nic jak coś to się odezwij!-Wykrzyknęła za mną.

Dzień w szkole minął mi wyjątkowo szybko.

Dostałem dwie pozytywne oceny, ale oczywiście ktoś musiał mi spieprzyć humor....ANNABETH!

- Cześć leszczu.

- Spadaj blondi!

-Niezłą glebę zaliczyłeś pierwszego dnia- przewróciłem oczami, ubierając kurtkę.

Szybko wyszedłem z szkoły. Skierowałem się w stronę mojego ukochanego miejsca. Biblioteki!



Około siedemnastej godziny wróciłem do domu. Na szczęście Grace nie było. Z jej liściku wynikało, że jest w pracy.

' Niech nie wraca".

Odłożyłem torbę na krzesło, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Jak najszybciej ruszyłem w tamtym kierunku.

' Kogo tu niesie".

Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem...

- Percy?

- Hejo. Ubieraj się.

- Gdzie?

- Na mecz- powiedział jakby nigdy nic. Westchnąłem ciężko.

- Mówiłem Angel, że nie idę.

- Właśnie, ze idziesz. Nie pozwolimy ci zamartwiać się w domu.

-Percy serio jest ok...możecie iść

- Albo idziesz z nami albo nigdzie nie idziemy- chciałem powiedzieć jakiś wredny komentarz jednak po chwili poczułem miłe uczucie.

Zależy im bym poszedł z nimi.

- Niech będzie.

Jego uśmiech wynagrodził mi wszystko. 

***

Na stadion dojechaliśmy w piętnaście minut i muszę przyznać, że ledwo wytrzymałem. Bycie sam na sam z Percy'm, staje się dla mnie coraz trudniejsze. I nie wiem, dlaczego.

Przecież jesteśmy kumplami, co nie?

- Gdzie one...

- Dalej Demony do boju!- Usłyszałem wrzask Angel. Percy się roześmiał, po czym nachylił się i mruknął:

- Już wiesz gdzie.

Dziewczyny siedziały niemal na samej górze. Wraz z Percy'm podsiedliśmy do nich. Nie zabrakło teraz Teneshy, która uśmiechnęła się do mnie.

- Tenesha Tale- powiedziała z przyjaznym uśmiechem.

- Nico di Angelo.

- Klapnij- usiadłem koło niej.

- I jak konkurs?

- Wygrała!-- Odparł dumnie Percy dając jej całusa w policzek. Od razu go wytarła.

- Blee-roześmiałem się.

- Jesteś...Homo?- Nie wiem, dlaczego z tym wystrzeliłem.

Przez chwile wygadała na zaskoczoną.

- Tak...Skąd wiesz mówili..

- To widać...Ale nie mam nic przeciwko.

' Sam nim jestem".

Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

- To dobrze.

- Lubisz Football?

- Kocham.

- A Anime i Mangę?

- Czemu pytasz?

- Bo obawiam się, że jestem jedynym fanem w tym mieście.

- Uwielbiasz Japonię?- Pokiwałem głową.

- Nareszcie zesłał mi kogoś kto mnie zrozumie- uśmiechnąłem się. Spojrzała na mnie, - A więc Nico...Miło, cię wreszcie ciebie poznać.

- Ciebie również.

- No...I teraz grupa wariatów w komplecie- odparła z uśmiechem Agnes.



Nie żałowałem, że udałem się na ten mecz. Spędziliśmy cudowny wieczór.

Przepraszam za wszystkie błędy!
Pozdrawiam Di Angelo