piątek, 29 kwietnia 2016

Section 5

Rozpoczęcie roku szkolnego nadeszło zbyt szybko. Obawiałem się tego roku, w dawnej klasie pomimo iż z nimi się nie przyjaźniłem jednak znaliśmy się, a tu? Nowe twarze, nie wiadomo jakie mają zachowanie...Tu wszyscy się znają od dawna...a ja nowy dzieciak, który odstrasza swoim wyglądem.
Jak ja mam się zaaklimatyzować, skoro w miejscu gdzie się urodziłem nie umiałem żyć normalnie?

Całą noc kręciłem się z boku na bok. Czas leciał boleśnie szybko, a ja nie potrafiłem zmrużyć oka.
W głowie miałem natłok myśli, miałem milion scenariuszy na raz jak będzie wyglądał mój nowy rok.

Szumiało mi w uszach, bolał mnie brzuch i było mi niedobrze, a no i nie zapomnijmy, że serce biło mi jak szalone.
Spojrzałem na zegar ścienny.
4:15.
- Za jakie grzechy...-wyszeptałem pod nosem przykrywając głowę poduszką.
Jutro muszę być wypoczęty.
" Ta można pomarzyć".

Nie wiem ile czasu minęło, chyba około piątek wreszcie w pełni się zrelaksowałem, i udałem do krainy snów.

***
-Nico! Obudź się leszczu!-rozległ się donośny głos mojej siostry.
- Spadaj-mruknąłem wtulając się w poduszkę. Byłem wyczerpany fizycznie i psychicznie.- Jest wcześnie-dodałem nieco głośniej.
- Nie chrzań głupot. Została godzina do rozpoczęcia roku- trzepnęła mnie w łeb.
" Jakim cudem?". Pomrugałem oczami, ziewając i patrząc na nią nieprzytomnie. Usiadłem na łóżku krzywiąc się z bólu.
- Nico ubieraj się-rozkazała Grace- Ruszaj się, nie zmarnuje całego dnia na ciebie.
- Pojadę autobusem.
- Ruszaj się do cholery!
Westchnąłem smutno, po czym wstałem podchodząc do szafy.
- Zamierzasz tu siedzieć Blondi?- spytałem uszczypliwie- Wyprzedaż w centrum idiotek się skończy-dodałem zjadliwie.
- Uważaj na słowa-warknęła wstając i wychodząc z pokoju.
Wziąłem przygotowane ubrania po czym wyszedłem z pokoju, kierując się do łazienki. Oczywiście ktoś już ją zajął!
- Nie będziesz piękniejsza.
- Przeproś ją Nicolas- warknęła ' moja' udawana ' matka'.
- Po pierwsze Nico, po drugie...-ściszyłem głos-Spadaj.

Czekałem dziesięć minut, i kiedy wreszcie mogłem wejść do łazienki. Pierwsze co mnie odrzuciło, to mocne perfumy Leny. Zacząłem kaszleć, skrzywiony machając ręką by odgonić od siebie ten zapach.
Drugie to jasne, światło, które poraziło moje oczy.
- Kurwa-skrzywiłem się, przecierając oczy.
Odłożyłem na bok ubrania, przemywając twarz zimną wodą, by się rozbudzić. Po chwili wytarłem twarz w ręcznik by zacząć wykonywać poranną rutynę.

Szybko ubrałem czarną koszulkę z napisem " Highway To Hell", czarne dżinsy, tego samego koloru skarpety ( z resztą większość mojej garderoby jest czarna.) Kiedy byłem gotowy wyszedłem z
łazienki po czym zbiegłem po schodach i wszedłem do kuchni. Przy stole siedział tato, Grace i Lena.
Tato był ubrany w białą idealnie wyprasowaną koszulę, czarny krawat.
Czytał gazetę popijając kawę. Kiedy wszedłem do kuchni, zerknął w moją stronę nic nie mówiąc.
Grace była ubrana w czarny podkoszulek i niebieskie dżinsy. Swoje blond włosy miała rozpuszczone na ramiona. I musiałem przyznać, że pierwszy raz wyglądała naprawdę ładnie.
A Lena...Jak to ona, ubrana na różowo.
Usiadłem przy stole nalewając sobie soku pomarańczowego.
- Odwiozę ci do szkoły-wypalił ojciec.
- Dam sobie radę.
- Nie ma dyskusji. A Grace ci ę odbierze.
Westchnąłem znudzony, czułem, że nie mam co gada ć. I tak mi na nic nie pozwolą.
- Grace-spojrzała na mnie-Czy po szkole...rozpoczęciu roku będziemy mogli wstąpić do jednej księgarni?
Uśmiechnęła się.
- Cieszę, się, że pytasz się o zdanie...Oczywiście.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Tato a kiedy dokładnie wrócisz z delegacji?
- Za trzy tygodnie.

Wziąłem swoją torbę z napisem Death Note, po czym chciałem wyjść kiedy dopadł mnie głos taty.
- Poczekaj przy samochodzie.
Wyszedłem z domu, po czym podbiegłem do samochodu należącego do mojego ojca, i oparłem się o karoserię, kiedy dobiegł mnie dziewczęcy głos.
- Cześć-spojrzałem w tamtą stronę.
- Hey.- przebiegła przez ulicę po czym stanęła przede mną-Ellie.
- yyy...Nico.
-To ty jesteś tym nowym chłopakiem?-pokiwałem głową.- Fajnie...Mam nadzieję, że będziemy się częściej widywać-wzruszyłem ramionami-Zawsze byłeś taki małomówny?-zarumieniłem się, rozbawiając ją. Wzięła moją rękę, po czym długopisem napisała mi na ręce jakieś cyfry.-Zadzwoń jak coś.
- Eee ok- nachyliła się po czym szepnęła:
- Przystojny jesteś.
Nagle zainteresowałem się swoimi sznurówkami.
- No nico- kiedy podniosłem głowę zobaczyłem tatę.- Już podrywasz nasze sąsiadki-odparł z uśmiechem.
- Nic nie robię.
- Oj synku...wsiadaj- szybko wsiadłem do samochodu, zapiąłem pas po czym oparłem twarz o szybę.

Jazda do szkoły nie trwała zbyt długo. Może z jakieś piętnaście minut. Podczas każdej z tych minut czułem, że tato przygląda mi się w lustrze.
- No co?- w końcu nie wytrzymałem. Roześmiał się.
- Nic, po prostu nie umiem doczekać się momentu kiedy znajdziesz sobie dziewczynę.
' No to sobie poczekasz".
Jakby to powiedzieć...Echem...Odkryłem rok temu, że ja wolę...No chłopców. Bardziej mnie do nich ciągnie ja wiem, jestem dziwadłem i jeszcze to...Ale co ja poradzę.
I tak już siebie nienawidzę.
- Ja? Taki brzydal.
Zatrzymał samochód pod szkołą a ja poczułem ogarniającą mnie panikę. Pod szkołą była zaparkowana masa kabrioletów i mercedesów, z których wysiadali uczniowie.
- Nico przestań. Jesteś mądrym i przystojnym chłopakiem, po prostu uwierz w siebie.
- No jasne, tobie łatwo mówić...Wyglądasz jak aktor-roześmiał się.
- Wcale, że nie.
- Nie chce się kłócić. Muszę iść-dodałem, odpinając pas.
-Miłego dnia synku-dodał tylko. Uśmiechnąłem się, po czym wysiadłem z samochodu.
Narzuciłem kaptur na głowę po czym ruszyłem przed siebie jednak ja zawsze muszę mieć pecha. Nie zauważyłem, jednego schodka, i potknąłem się. Rozległy się śmiechy, podniosłem głowę i spojrzałem w tamtą stronę. Pewna grupka dziewcząt ze mnie chichotała. Spuściłem Głowę, po czym wstałem wytrzepując kolana.
- Z czego się lejecie?- warknął dziewczęcy głos, spojrzałem w tamtą stronę i zamarłem. Przy wejściu stała  jakaś dziewczyna ,Angel, Agnes i...Percy.
Zrobiłem wielkie oczy. Ta dziewczyna posłała mi współczujący uśmiech , zarumieniony zerwałem się po czym pobiegłem w przeciwnym kierunku.

" Nigdy więcej nie pokaże im się na oczy".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz