piątek, 15 kwietnia 2016

Section 1


To dziś! Koniec roku szkolnego, wreszcie będę mógł wyjechać z mamą i Janem do babci do Krakowa i zjeść pyszne pierogi ( nie oceniajcie mnie okay?).
Dzisiaj także Jan miał zacząć uczyć mnie jeździć bym za kilka miesięcy mógł zacząć zdawać na prawo jazdy, czego nie umiem się doczekać.

Wstałem bardzo wcześnie około piątej rano, przeciągnąłem się na łózka, nieprzytomnie rozglądając się po pokoju. Nie wiem, czemu, ale miałem dziwne przeczucie, że coś się stanie.
Do tego mój koszmar....
Zakryłem Głowę poduszką, starając się zasnąć jeszcze, chociaż na chwile.
Ale to było na nic, myśli przelatywały przez moją głowę jak szalone, a tykanie Zegara zaczynało mnie wkurzać.
Kiedy miałem taki problem z zaśnięciem...Hym...Chyba jak zakochałem się w...Nie ważne,
Nawet nie chce myśleć o tej osobie. Potraktowała mnie jak śmiecia, a ja cierpiałem niemal przez rok i kiedy wreszcie wszystko zaczęło się układać muszę mieć jakieś głupie przeczucia, że coś się spieprzy.

Zwlokłem się z łóżka idąc w stronę łazienki.
Oczywiście nie odpuściłem sobie i musiałem zacząć nucić piosenkę Highway To Hell, kręcąc przy okazji tyłkiem.

Kiedy spojrzałem na swoje odbicie chciałem zawyć z rozpaczy. Serio czy ja nie mogę wyglądać, chociaż w miarę normalnie? Czemu jestem potworem i za każdym razem mam cienie pod oczami?
Staram się dobrze sypiać, a to na nic. Widocznienie nie jest mi przypisane wyglądać dobrze.

Odkręciłem kran, po czym włożyłem ręce pod Strumień wody, po czym omyłem sobie nią twarz by się rozbudzić.
- Pora zacząć wakacje!-Mruknąłem do swojego odbicia starając się uśmiechnąć.
( Pierożki, kryjcie się wielki głodomór już jest w drodze!)

****
-Nico di Angelo- kiedy wychowawczyni wywołała moje nazwisko, szybko zerwałem się, po czym podszedłem do nauczycielki. Obdarowała mnie życzliwym uśmiechem, przez co nieco się speszyłem. Wręczyła mi moje świadectwo z czerwonym paskiem, po czym przytuliła mnie do siebie. Miała bardzo mocne perfumy o zapachu róż.
- Więcej odwagi Nico. Jesteś bardzo miłym i bystrym chłopakiem. Tylko więcej się odzywaj dobrze.
- Tak...Dobrze- wykrztusiłem, po czym cały czerwony wróciłem do ławki. Podparłem głowę o rękę ukrywając rumieniec za grzywką opadającą mi na twarz.
-Ej Nico- spojrzałem na Nancy, dziewczynę, która...No nieco mnie peszyła.
- Tak?
- Będzie mi ciebie brakować-uśmiechnąłem się speszony, nie wiedząc, co powiedzieć. Nancy jednak odwróciła Głowę i ułatwiła mi sprawę.
Odetchnąłem z ulgą, boże, dlaczego tak ciężko rozmawia mi się z ludźmi?

- Idzie nas cudowny chłopak!-Wykrzyknął Jan uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłem uśmiech podbiegając do nich.
- Cześć Jan, hej mamo- przytuliłem się do nich z delikatnym uśmiechem.- Jak minął wam dzionek?
- Przygotowywaliśmy wszystko do wyjazdu...Pierogi już są robione.
Roześmiałem się.
- Mniam!
- Wsiadajcie- polecił Jan. Szybko wsiadłem z tyłu do samochodu, zapiąłem pas i mruknąłem:
- Pojutrze będziemy w Polsce!
- Jak się uda to już jutro- odparła. Westchnąłem, po czym wyjrzałem przez okno.- Najpierw pojedziemy do mojej kuzynki.
- Ale mamo to godzina drogi.
- Nie marudź okay.
Skinąłem na zgodę głową,


Cztery godziny później...
Mój dobry humor został zrujnowany przez moich kuzynów, i przez to, że pogoda się popsuła. Zaczęło padać i grzmieć a najgorsze było to, że musieliśmy wracać w takiej pogodzie.
Przez całą drogę podpierałem się o rękę i starałem się nie zasnąć. 
Jan milczał, bo nieco pokłócił się z mamą, a moja rodzicielka wyglądała przez okno, starając się ukryć łzy.
- Czasami mógłbyś mnie zrozumieć- szepnęła.
- Ja ciebie?!
- Ni kłóćcie się błagam- poleciłem spokojnie- Porozmawiacie w domu.
- Nie, bo on nie potrafi mnie zrozumieć.
- Mamo błagam.
- Dlaczego zawsze musimy robić, co ty uważasz za rozsądne a nie to co ja?
- Bo ty...On nas chce wykorzystać do jasnej cholery Marie.
-Przestańcie- podniosłem głos.
- Nie wtrącaj się- warknął Jan.- Ta rozmowa ciebie nie dotyczy.
- Dotyczy!
- Nico spokojnie.
- Nie to wy się uspokójcie, mówiłem by nie jechać do cioci? Kto nie chciał mnie słuchać?
- Zgadzam się z Nickiem.
- Jasne teraz wszyscy przeciwko mnie.
Przewróciłem oczami wyglądając przez okno, większość z ich kłótni przysnąłem. Dopiero, kiedy rozległ się wrzask mamy.

- Jan uważaj.
Otworzyłem oczami i wyjrzałem, po czym zamarłem z przerażenia. Nie zdarzyłem krzyknąć, kiedy nas samochód walnął w drzewo. 
Poczułem okropny ból, rozchodzący się po całym ciele.
Nim się zorientowałem, ból przejął nade mną władzę i straciłem świadomość.


* Przepraszam za błędy.
Chciałabym pozdrowić: Teneshę, Agnes i Angel bez których nie wyobrażam sobie tego opowiadania, i ich bohaterki już wkrótce się pojawią.
~~ Wasz Nico Di Angelo XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz