niedziela, 17 kwietnia 2016

Section 4

Kilka minut wcześniej...

Agnes:
Miałam już dość marudzenia Angel na gościa od Angielskiego, co mamy poradzić, że jest traki uparty? Tylko się denerwuje, czego nie umiem zrozumieć.
No, ale, do czego zmierzam, powiedziałam jej, że idę na dwór się przewietrzyć, bo jest mi za gorąco.
Zajęta rozmową z jej kuzynem Percy'm, który jest całkiem sobie skinęła głową. Spojrzałam na rozbawioną Teneshę, która tylko wzruszyła ramionami, po czym skierowałam się do wyjścia.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni by sprawdzić, która jest godzina ( gdyż wieczorem mieliśmy pojawić się u mojego brata w klubie), kiedy jednak go chowałam zostałam brutalnie rzucona na ziemie.
Podczas gdy ja leżałam plecami na ziemi, na mnie leżał jakiś chłopak. 

Nie wiedziałam, co zrobić, z jednej strony byłam zdrętwiała, a drugiej zachciało mi się śmiać.
Chłopak spojrzał na mnie swoimi głębokimi czarnymi oczami, które teraz patrzyły na mnie z błaganiem, po czym się zarumienił, a ja nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu cisnącego się na moje usta.

Nico:
Wpatrywałem się w nieco rozbawione niebieskie oczy dziewczyny prze zemnie poszkodowanej czując jak zaczynają piec mnie policzki. Usłyszałem ciche chichoty, spojrzałem w tamtą stronę, grupka dziewcząt wskazując na nas chichotała, co pogorszyło mój stan. Spojrzałem na poszkodowaną.
-Ja...Boże...Przepraszam-za jąkałem się. Szybko zerwałem się z niej.- Nie chciałem- po czym podałem rękę by pomóc jej wstać.
- Lecisz na mnie- tak to skomentowała, i wiem, ze to był żart, ale sprawił, ze chciałem zapaść się pod ziemię. Roześmiała, się, podczas gdy ja nagle zainteresowałem się swoimi tenisówkami.
-Przepraszam-wydukałem.
-Ej chłopie luz. Nic się nie stało-roześmiała się.

- staranowałem cię.
- Ja nie zauważyłam ciebie ty mnie...Zgoda?
-Ja...Chciałem cię...
- Cicho-upomniała mnie- Nie jestem zła, jasne?
Odetchnąłem z ulgą- Agnes jestem a ty?
- Nico.
- Od imienia Nicolas?-Pokręciłem głową.
- Po prostu Nico.
- Fajny tytuł na książkę-przygryzłem wargę, patrząc na swoje trampki. To była moja najdłuższa rozmowa z kimś obcym. Nie ma, co mój życiowy rekord.
-Agnes, dziewczyno, dlaczego uciekłaś?- Podbiegła do nas dziewczyna z błękitnymi włosami. Nie kłamię.
- Nie uciekłam. Mówiłam, ci, że sobie idę. A ty nie słuchałaś.
- Gadałam, z tym idiotą Percy'm.
- To twój kuzyn
- No wiem.
Słuchając ich rozmowy poczułem się nieswojo, już chciałem odejść, kiedy dziewczyna z niebieskimi włosami spojrzała na mnie.
-A któż to?
- Nico-oświadczyła Agnes-Wpadliśmy na siebie.
Schowałem rumieniec, za grzywką, odwracając głowę. Usłyszałem cichy chichot.
-Ile masz lat?- Chciałem odpowiedzieć, gdy Agnes dała jej sójkę w bok.- No, co?
- Może się przedstawisz?
- jasne, Angel jestem.
-Miło mi-wydukałem.
- Może chciałbyś iść z nami? Mamy bilety na mecz...I...
- To miłe, ale muszę już wracać.
- No trudno, mam nadzieję, ze jeszcze cię zobaczymy: Po prostu Nico- odparła z uśmiechem Agnes- Ohoho...Percy..-Odwróciłem głowę i moje serce przyśpieszyło. Przeszedł mnie miły dreszcz, kiedy patrzyłem w oczy koloru morza...Morska Zieleń...Tak nigdy jeszcze takich oczu nie widziałem. Miały w sobie coś, interesującego. Były głębokie, intensywne i hipnotyzowały. 
 
Odwróciłem speszony głowę.
- A kto to?
- Nico-odparłem-Di Angelo.
Uśmiechnął się.
- Percy Jackson. -Przeniósł wzrok na Angel- To jak idziemy?
- Tak, chodźmy. Żegnaj Nico-pożegnali się ze mną, po czym ruszyli do wyjścia.
-Miło było was poznać-wydukałem, po czym wróciłem do sklepu. Oczywiście nie uciekło uwadze moich opiekunów, że nawiałem.
-Porozmawiamy w domu.

***
"Porozmawiamy" to złe określenie, raczej będziemy się na ciebie wydzierać i zrobimy ci awanturę o nic, a ty cierp.
Po powrocie do domu, wydarli się na mnie, że jestem okropnym przypadkiem. Nie musieli mi o tym mówić doskonale, zdaję sobie z tego sprawę. Ale oni potrafią mnie tylko dołować, spójrzmy w prawdziwe w oczy, jednak nie żałuję.
Leżąc teraz u siebie w pokoju, ciągle rozmyślałem nad tym, co się wydarzyło. Nad poznaniem Agnes, Angel i...Percy'ego.
Jego cholerne oczy nadal siedzą w mojej głowię, nie wiem, co to oznacza, ale nie podoba mi się to.
Westchnąłem zamykając oczy, chciałem wreszcie zasnąć, ale dzisiejszy dzień...Poznanie ich..Byłem zbyt podekscytowany.


***

 
Następnego dnia postanowiłem wykorzystać przedostatni dzień przed rozpoczęciem szkoły i udałem się do pobliskiej biblioteki. Był to ogromny budynek zbudowany z białego piaskowca.
Wszedłem przez podwójne drzwi do ogromnej hali gdzie były stoły z krzesłami, oraz regały z gazetami. " Czytelnia". Siedziało tu kilkanaścioro osób. Odwróciłem się w bok, wtedy zobaczyłem wejście do biblioteki, ruszyłem w tamta stronę i już po chwili do moich nozdrzy dotarł zapach książek, wciągnąłem go, po czym rozejrzałem się po wnętrzu. Biblioteka miała trzy piętra, z uśmiechem ruszyłem do regałów z książkami.


Kiedy wybrałem kilka, podszedłem do biurka od bibliotekarki. Była to bardzo młoda, ładna kobieta.
-Cześć-odparła obdarowując mnie uśmiechem, odwzajemniłem go.- Pierwszy raz u nas w bibliotece?
- Tak.
- Zależymy ci kartę...Jak się nazywasz?
- Nico Di Angelo...To moja legitymacja-spojrzała na nią, po czym przeniosła wzrok na mnie.
- Przypominasz mi kogoś?
Zainteresowałem się.
- Tak?-Pokiwała Głową-Kogo?
-Mnie w twoim wieku, też byłam taka nieśmiała.
Roześmiałem się i machnąłem ręką.
- Nie jesteś stąd?
- Nie, z nowego Orleanu-nie wiem, czemu z nią rozmawiałem, była bardzo miła.- A Pani?
- Mów mi Jess mam 21 lat.
- Milo ciebie poznać, a więc co ty tu robisz?
- Uwielbiam bibliotekę-odparła radośnie- I to miejsce mnie uspokaja.

- No to mamy coś wspólnego...
- Proszę-podała mi kartę z uśmiechem-Miłego czytania.
- Dziękuje, mam nadzieję, że szybko wrócę.
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie jak debilnie to zabrzmiało. Tak jakbym chciał tam wrócić dla niej.- To znaczy...
- Leć. Miłego czytania.
Odwróciłem się na pięcie, chcąc wyjść, kiedy usłyszałem:
- Cześć Nico- słysząc ten głos, moje serce zrobiło Koziołki. Patrzyłem prosto na Percy'ego Jacksona, który uśmiechał się do mnie serdecznie. Jedyne, co byłem w stanie wykrztusić to:
- Hee,,.Hej.
- To się nazywa niezwykłe spotkanie-przytaknąłem-Śpieszysz się gdzieś?
- Tak właściwie to nie, miałem wrócić wieczorem.
- No to, chodź, pokaże ci moje ulubione miejsce.

Jak się okazało jego ulubionym miejscem, była plaża, a raczej ' zatoczka', w której było bardzo mało osób. 
Chodziliśmy po skałach, ja patrząc pod nogi, on z gracją jakby robił to codziennie. W pewnym momencie się zatrzymał i spojrzał na lśniący ocean. Zrobiłem to samo.
- Uwielbiam to miejsce.
- Jest niezwykle.
- To miło, że też tak uważasz...Wiesz, kocham tu siedzieć i patrzeć na fale obijające się o skały, lśniące przez słońce i zapraszające do siebie.
- Ocean zawsze kusił człowieka.
- Mnie kusi od dawna...Kocham przebywać na plaży tylko tu czuje...Morze...Ono jest w moim sercu, jest częścią mnie.
- Ładnie to powiedziałeś.
Roześmiał się.
- Dziś jesteś bardziej rozmowny, czarny.
Zarumieniłem się, patrząc na książki.-Przygotowany na szkolę?
- Średnio.
- Nie jesteś stąd?
_ skąd to wiesz?
- Widać po twoim zachowaniu, patrzysz na wszystko z takim zaciekawieniem-speszyłem się jeszcze bardziej- Oczywiście to dobrze.
- Fa...Fajnie-spojrzałem na zegar- O boże...Musimy wracać.
- No tak zagalopowałem się...Boże Ann mnie zabije.
- Ann?
- Moja dziewczyna-wyjaśnił, a ja nie wiadomo, dlaczego poczułem dziwne ukucie w sercu.- Wracajmy.


 - Gdzieś ty się podziewał przez cały dzień?!-Wydarła się na wejściu Grace- Od zmysłów odchodziliśmy.
- Jestem dużym chłopcem i dam sobie radę.
- Masz się o wszystko pytać.
- Nie zamierzam.
- Masz szlaban! Na dwa miesiące.
- Ale...- Jej wzrok mówił jedno, że mam zamilknąć, bo pogorszę, sytuację.
Zdenerwowany wbiegłem po schodach na górę, zamknąłem za sobą drzwi z trzaskiem, i rzuciłem się na łóżko. Nie ma, co, ona zawsze spieprzy mój humor!


* przepraszam za wszelkie blędy.
Pozdrawiam ~~ Nico Di Angelo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz